eric

valley-of-dance.blog.onet.pl

 

Eric-Emmanuel Schmitt jest jednym z najbardziej poczytnych francuskich pisarzy na świecie. Jego książki zostały przetłumaczone na 40 języków, a sztuki teatralne wystawiane są w teatrach w 50 krajach świata. I choć jego twórczość bije kolejne rekordy popularności, on sam wciąż pozostaje dość tajemniczą postacią. Paradoksy, sprzeczności, zagadki - oto cały Schmitt.


Dzieciństwo


Urodził się 28 marca 1960 roku w Sainte-Foy-Les-Lyon, małym miasteczku u podnóża francuskich Alp. Od dzieciństwa czuł się odmieńcem - grubo ciosane rysy i przysadzista postura nie korespondowały do końca z tym, kim w głębi ducha był. "Czułem się jak na wygnaniu. A miejscem pierwszego wygnania jest ciało". Owo doświadczenie obcości i nieprzystawalności w stosunku do własnego ciała po wielu latach znalazło swoje odbicie w powieści
” Kiedy byłem dziełem sztuki.” Jako młody chłopak Schmitt, stosownie do warunków fizycznych, uprawiał boks (podczas jednego z pojedynków złamał nos, czego ślady widać do dziś), ale też uczył się gry na fortepianie (swą miłość do muzyki wyznał w książce „Moje życie z Mozartem”)
Jako kierunek studiów wybrał filozofię. Dostał się na prestiżową uczelnię Ecole Normale Supérieure, uważaną za kuźnię francuskiej elity intelektualnej. "Między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia toczyłem jakby wewnętrzną walkę - wspomina. - Z jednej strony od dzieciństwa spontanicznie byłem pisarzem, z prawdziwą wyobraźnią, z drugiej - filozofem obdarzonym umiejętnością syntetyzowania i analizowania.
Początkowo, niezadowolony ze swoich tekstów, pisał do szuflady.

Prawdziwy rozgłos przyniosła mu  sztuka, przewrotna historia o Zygmuncie Freudzie, który spotyka Boga, został obsypany nagrodami, m.in. prestiżowymi Molierami w kategoriach: najlepszy autor, najlepszy spektakl, odkrycie sezonu. Dlaczego młody autor wolał poświęcić się pisaniu sztuk, a nie popularnych dziś powieści? "Teatr pociągał mnie bardziej niż powieść, ponieważ jeszcze zanim przeczytałem wielkie powieści, zobaczyłem wybitne przedstawienia" - mówi.
Schmitt jest bardzo wymagający wobec reżyserów; rzadko zgadza się na jakiekolwiek ingerencje w tekst. Irytuje go zwłaszcza amerykańska maniera adaptowania sztuk teatralnych na potrzeby tamtejszej publiczności

Po pierwszych tekstach dramatycznych przyszedł czas na powieści. W Ewangelii według Piłata , Oskara i pani Róży, powiastki złożonej z listów umierającego chłopca do Boga. Schmitt nie stroni od tematyki religijnej, mało tego, otwarcie mówi o własnych doświadczeniach duchowych. Jego rodzice byli co prawda ateistami, ale gdy skończył 11 lat, posłali go na lekcje religii, aby "mimo wszystko poznał tę całą historię". Trafił na księdza, który rozbudził w nim głód poznania i pokazał, czym może być prawdziwy dialog. Późniejsza lektura Nietzschego, Kierkegaarda, Freuda, a przede wszystkim Pascala pchnęły go znów w stronę agnostycyzmu. Wszystko zmieniło się nocą, 4 lutego 1989 roku: "Pojechałem z przyjaciółmi w góry Hoggar. Weszliśmy na najwyższy szczyt, Tahar, i chciałem zejść jako pierwszy. Szybko się zorientowałem, że obrałem złą drogę, ale szedłem nią dalej, nie mogąc oprzeć się pokusie, żeby się zgubić. Kiedy zapadła noc i zrobiło się zimno, na co nie byłem przygotowany, zagrzebałem się w piasku. Choć powinienem odczuwać lęk, ta samotna noc pod rozgwieżdżonym niebem była niezwykła. Doznałem istnienia Absolutu, poczułem pewność, że jakiś Porządek, jakaś inteligencja czuwa nad nami i że ja zostałem stworzony w tym porządku, że ktoś mnie w nim chciał"
zabrzmiały już jednak zupełnie inne nuty. Napisał ją, bo chciał, "żeby sprawa Jezusa  stała się kwestią osobistą również dla ateistów".

.